środa, 16 kwietnia 2014

4. Turn Off The Sound.



4. Turn Off The Sound.
Obudził mnie alarm, który zwiastował, że czas  wstać do pracy. Wyłączyłem go leniwą ręką. Do oczu docierały promienie słoneczne, przedzierające się przez okno. Powoli otworzyłem oczy, by przyzwyczaiły się do światła.
W moich objęciach dalej spała Janna. Powoli oswobodziłem się od niej, wziąłem czyste rzeczy i poszedłem do łazienki. Umyłem się, ogoliłem i przebrałem. Kiedy wyszedłem z łazienki, Janna jeszcze spała. Zszedłem do kuchni i zrobiłem śniadanie, składające się z kanapek z dżemem brzoskwiniowym i kawy. Zjadłem dwie, a resztę zostawiłem Jannie w lodówce. Tym razem napisałem kartkę, że idę do studia i przypiąłem ją magnesem, obok naszego zdjęcia, na lodówce. Następnie wyszedłem z domu, i wsiadłem do samochodu, wcześniej zamykając mieszkanie. Włożyłem kluczyki do stacyjki i odjechałem. Była równa ósma, a już zaczynało doskwierać słońce.
Kilkanaście minut później byłem na miejscu. Studio było już otwarte, co oznaczało, że w środku są chłopaki. Przechodząc przez kuchnie na stoliku zobaczyłem talerz i plastikowe pudełko z przyklejoną kartką ‘TRUSKAWKA”, w którym znajdowały się dwie drożdżówki. Obok, pod kawałkiem talerza leżała zgięta kartka, a na niej napis „DANNY”. Wziąłem ją, otworzyłem i przeczytałem:
„Obie drożdżówki są w truskawkami na sto procent. Kazałam sprzedawczyni podpisać pudełko i dać je tylko do tego. Są dwie, bo jedna za wczoraj. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że już nie będziesz się na mnie gniewać.
Jessica”.
Nie wiedziałem, co mam zrobić. Pozostało mi tylko zjeść, podziękować i przeprosić. Tak też zrobiłem. Kiedy zjadłem pyszne i świeże placki poszedłem do saloniku. Chłopaków tam nie było. Przy biurku siedziała dziewczyna i wykonywała nową czynność.
-Przepraszam za wczoraj, że tak nakrzyczałem na ciebie…Poniosło mnie…Dziękuję za dzisiejsze pyszne drugie śniadanie – uśmiechnąłem się.
-Przeprosiny przyjęte i nie ma za co dziękować – uśmiechnęła się. –Chcesz kawy ?
-Jeśli możesz… - popatrzyłem na nią błagalnie.
-Jasne – uśmiechnęła się.
Poszukałem jeszcze chłopaków i przeprosiłem ich za moje zachowanie. Na szczęście są moimi najlepszymi przyjaciółmi, więc przyjęli przeprosiny. Następnie poszedłem do swojego studia i włączyłem komputer. Dziś miałem zamiar dokończyć to, co zacząłem wczoraj. Po chwili Jessica przyniosła mi kawę. Ale nie było mi dane jej wypić…Kiedy szła, by położyć kubek na biurku, potknęła się o moje rzeczy i kubek wraz z gorącym napojem wylądował na moim podkoszulku. Na szczęście tylko na nim…
-Ała ! – krzyknąłem z bólu i odskoczyłem.
Szybko ściągnąłem t-shirt i rzuciłem go na fotel.
-Jejku ! Przepraszam ! – Jessica stała w miejscu z dłonią na ustach i oczami jak pięciozłotówki. –Przyniosę zimne okłady !
Za nim zdążyłem powiedzieć „nie trzeba” jej już nie było.
Mogę powiedzieć, że się nie poparzyłem. Przynajmniej nie aż tak bardzo, by było to okropne. Czułem ból na brzuchu, ale z każdą chwilą był coraz mniejszy.
Nim się obejrzałem, Jessica wbiegła do pokoju z mokrym ręcznikiem i szybko przyłożyła go w poparzone miejsce.
-Proszę, nie gniewaj się ! Potknęłam się i to przez to ! Przepraszam ! – tłumaczyła się szybko i nie dawała mi dość do słowa, bym nie zaczął krzyczeć.
-Jessica ! – w końcu się odezwałem.
Przytrzymałem ręcznik, który ona cały czas przykładała mi po całej klatce. Byliśmy naprawdę blisko. Dziewczyna zamarła. Była jak słup soli. Tylko patrzyła na mnie swoimi brązowymi oczami i czekała jak nakrzyczę na nią.
Stwierdziłem, że nie będę się na nią wydzierać. Moja wina, bo zostawiłem swoje rzeczy na środku pomieszczenia. Poza tym, faktycznie muszę zmienić swój stosunek do innych…
-Nic się nie stało. Trochę bolało, ale już przeszło – powiedziałem.
Popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Nie będziesz krzyczał ? – spytała.
-Nie – uśmiechnąłem się do niej. –Nie przejmuj się tym i zrób mi drugą kawę – podałem jej kubek, który leżał na biurku prawie pusty.
Kiwnęła głową i powiedziała:
-A, chciałam ci jeszcze przekazać, że jutro o dwudziestej będzie bankiet z okazji akcji charytatywnej, w której braliście udział i jesteście zaproszeni z osobą towarzyszącą – uśmiechnęła się. –Zaraz przyniosę zaproszenie.
-Mhm, dzięki.
Jessica wyszła, a ja w tym czasie założyłem brudną koszulkę, choć mokrą i zimną. Posprzątałem waląca się rzeczy i wziąłem się do pracy. To na razie była tajemnica, więc zamknąłem się w pomieszczeniu, które było specjalnie wyłożone materiałem wyciszającym dźwięk. Tam przećwiczyłem kilka razy piosenkę wraz z melodią. Zmieniłem to, co nie pasowało, a w tym czasie na biurku pojawiła się nowa kawa i zaproszenie na bankiet. Przeczytałem je, oglądnąłem i wróciłem do pracy.
Tytuł piosenki to „Turn Off The Sound”, a tekst wyglądał tak:
Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound

I've been crying
Since you left this morning
Tear drops on your bed low
Where I still feel your blossom
Laying down on the ground
Long for silence in my head
Falling flat so profound

Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound

Somewhere somehow
I know you still love me
Deep inside of your heart
Please don't deny this one love
Take me there to the place
Where there's no more tears and pain
See the world spin around

Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound

Take, take, take me away
I gotta get out of here
Need, need, need to re raise
The quiet and disappear
Lay down on the ground
Keep falling so profound
Can somebody please t-t-turn of the
Sound, sound, sound, sound, sound
Turn it off
Sound, sound, sound
Turn it off

Turn off the sound (turn it off, turn it off )
Can someone please turn off the sound (oh yeah)
Can someone please turn off the sound (turn it off, turn off the sound)
Can someone please turn off the sound (turn off the sound, turn it off, turn it off, turn it off)
Can someone please turn off the sound (turn it off)

Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound
Can someone please turn off the sound.
Myślę, że fanom się spodoba. Trochę oparłem się na własnym życiu, na ostatnich wydarzeniach.
Nagrywałem piosenkę i w między czasie piłem kawę. Wszystko zajęło mi dobre kilka godzin, ale efekt był zachwycający. Nie to, że się chwalę czy coś, ale myślę, że to spory i dobry kawałek roboty.
Tak bardzo wciągnąłem się w moją pasje, że nie zauważyłem, że jest już popołudnie i czas zbierać się do domu. Z pracy wyrwali mnie chłopaki.
-Młody, zbieraj się – w drzwiach stanął Matte.
-Okay, doprowadzę do porządku wszystkie rzeczy i idę – odpowiedziałem.
Zapisałem wszystko, co miałem otwarte i zamknąłem system. Zabrałem swoje rzeczy i razem z chłopakami wyszedłem ze studia. Pożegnałem się ze wszystkimi, wsiadłem w samochód i pojechałem do domu. Pomyślałem sobie, że wpadnę jeszcze do kwiaciarni i kupię bukiet róż dla Janny. Teraz, kiedy się pogodziliśmy, chcę, żeby było jak najlepiej i nie chcę tego zepsuć.
Chwilę potem dojechałem na najbliższej kwiaciarni. Kiedy wchodziłem usłyszałem dźwięk dzwoneczków zawieszonych u góry na framudze drzwi.
-Dzień dobry – przywitałem się i podszedłem do młodej kwiaciarki.
-Dzień dobry – przywitała mnie uśmiechem. –W czym mogę pomóc ?
-Chciałbym kupić bukiet czerwonych róż.
-Dobrze, a na jaką okazję, jeśli można spytać ? Wtedy będę mogła zaproponować coś fajnego.
-Właściwie to…nie ma żadnej okazji. Tak po prostu, dla dziewczyny – uśmiechnąłem się.
-To może w kształcie serca ?
-Świetny pomysł ! Taki poproszę !
Dziewczyna zaśmiała się i wzięła się do pracy. Wzięła najładniejsze róże jakie miała i zaczęła je układać w kształt serca. Zajęło jej to pięć minut.
-Proszę – wręczyła mi go.


Zapłaciłem za bukiet pożegnałem się i wyszedłem, słysząc ten sam dźwięk dzwoneczków, co przedtem. 
~~~~~~ 
Powrót ? Może, zależy od Was :) Teraz będę mieć więcej czasu (po maturach) to czemu nie. Ale..zostawcie po sobie jakiś ślad, żebym wiedziała, czy KTOKOLWIEK to czyta...
Jeśli zostawicie komentarz, to myślę, że powrót aktualny :)